"Festiwal jest trochę jak olimpiada" mówi w poniższym wywiadzie Paulina Kisiel, jedna z organizatorek wydarzenia Gdynia Design Days, stałego punktu na mapie miłośników i miłośniczek designu. Stworzenie parodniowego festiwalu, którego każdy dzień wypełniony jest warsztatami, spotkaniami czy wykładami nie jest rzeczą prostą - wymaga dobrej organizacji pracy oraz kreatywności. Jak do tego odchodzi ekipa organizująca Gdynia Design Days?
Z wywiadu dowiesz się m.in.:
W zeszłym roku tematem Gdynia Design Daysprzewodnim był „Error”. W tym postawiliście na „Polaryzację”. Kondycja dzisiejszego świata przekłada się Twoim zdaniem na świat projektowania?
Wydaje mi się, że to są nierozerwalne części. Tendencje projektowe to zawsze prognozy zmian politycznych, gospodarczych i ekonomicznych. W ostatnim czasie wskazują na rozwarstwienie i dychotomię społeczeństwa. Gdynia Design Days to wydarzenie, którego głównym zadaniem jest ilustracja najważniejszych zagadnień związanych z projektowaniem. Nie mówimy tutaj tylko o designie w kontekście formy czy estetyki, podczas festiwalu poruszamy najważniejsze tematy związane z rzeczywistymi problemami i sposobami ich rozwiązywania. W tym roku przedstawimy przede wszystkim skrajne postawy odnoszące się do konkretnych dziedzin życia. Obecnie obserwujemy na przykład rosnącą liczbę osób niespożywających mięsa ze względów ekologicznych, ale ci sami ludzie podróżują w najdalsze zakątki świata, generując jednym lotem nieodwracalne w skutkach ilości dwutlenku węgla. Polaryzacja postaw niesie ze sobą wiele konfliktów. Natomiast każdy spór może mieć charakter pozytywny lub negatywny, kluczem jest jego efektywne zarządzanie. Tylko dialog wśród osób o skrajnych przekonaniach daje możliwość wyznaczenia nowatorskich strategii działania. Więcej na ten temat będziecie mogli dowiedzieć się na tegorocznej edycji GDD między 6 a 14 lipca.
Idąc dalej – czy uważasz, że Waszą misją jest nie tylko przedstawiać różne problemy, skrajne postawy czy problemy, ale także edukować, pokazywać rozwiązania? Ta myśl towarzyszy mi od momentu, w którym odwiedziłam GDD bo ktoś polecił mi to na zasadzie „fajnej imprezy” i „letniego miejskiego festiwalu”, bez innych dodatkowych informacji – padło oczywiście słowo „projektowanie”. Pamiętam, że byłam wtedy zdziwiona, że wystawy projektowe nie były „sztuką dla sztuki”, ale prezentowały rozwiązania konkretnych problemów. Dziś jest to dla mnie oczywiste, że GDD uczestniczy w debacie publicznej na innym poziomie niż „tylko” projektowa. Wtedy tak nie było. Myślisz, że wychowujecie swoją publikę i samych Gdynian (którzy jednak są dość duża grupą odbiorców Waszego festiwalu).
GDD zawsze miał za zadanie zmieniać i zwiększać świadomość ludzi w zakresie projektowania. Już od pierwszych edycji szukaliśmy nieszablonowych działań, bo morze przykładów mylnego postrzegania i interpretowania tego, czym jest design, było naprawdę głębokie. W pierwszych latach sercem festiwalu było centrum Gdyni. Od idei designu w kontenerze GDD urosło do letnich spotkań w Terminalu Designu, festiwal miał wówczas luźną atmosferę ze wzornictwem w tle. W tamtym okresie Trójmiasto miało wciąż za mało do zaoferowania pod względem wydarzeń kulturalnych, więc tego typu działania wypełniały konkretną lukę. Z roku na roku rosły jednak ambicje i festiwal musiał się zmienić. Naszym odbiorcom potrzebne było coś więcej niż zwiększanie zdolności manualnych. Bardzo ważna była dla nas edycja 2016. To, co okazało się najbardziej istotne, to przeniesienie centrum festiwalowego do PPNT Gdynia. Koncentracja wystaw i wydarzeń w jednym miejscu dała nam zupełnie inne możliwości i przede wszystkim ułatwiła gościom korzystanie w pełni z programu. Początkowe obawy o utratę tożsamości wynikające z rezygnacji z kontenerów zniknęły. Dzisiaj śmiało możemy powiedzieć, że festiwal ma rangę międzynarodową. Z dumą chwalimy się polskimi markami wzorniczymi, nie odstającymi od światowych standardów. Budujemy także nowe kompetencje projektantów i młodych przedsiębiorców, pomagamy w łączeniu branży kreatywnej z tradycyjną, tworząc nowe wartości dla biznesów. Zainteresowanie wydarzeniem ogromnie wzrosło i nie są to już tylko osoby z Gdyni czy Polski, ale całego świata.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z GDD?
Uczestnikiem GDD byłam jeszcze w czasie studiów. Pamiętam, że była to jedna z najbardziej wyczekiwanych imprez w Gdyni. W 2011 postanowiłam zostać wolontariuszem – udzielałam informacji i pomagałam przy budowie wydarzeń. Spędziłam dwa dni w punkcie informacyjnym tłumacząc przechodniom ideę, tuż obok swoje warsztaty Zero Waste miała Tabanda. Tamta edycja była dość szczególna, bo przechodziła z rąk Instytutu Wzornictwa Przemysłowego do PPNT Gdynia. Formuła wydarzenia zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam zaangażować się w działania stowarzyszenia PoCoTo, które było wówczas koordynatorem części warsztatowej. Rok później byłam już odpowiedzialna za projekt miasteczka kontenerowego – Terminalu Designu na Molo Południowym i pracowałam w Centrum Designu Gdynia. Dzięki temu, że przeszłam wszystkie szczeble pracy przy festiwalu, potrafię lepiej reagować na problemy pojawiające się na każdym z etapów organizacji GDD.
Myślisz, że jest to droga którą powinien odbyć każdy organizator/organizatorka, aby lepiej zrozumieć swój festiwal?
Współczesne sposoby zarządzania mają zupełnie inną strukturę niż te, w których funkcjonowały firmy do tej pory. Widać ogromne zainteresowanie turkusowymi organizacjami, wszyscy biorą udział w szkoleniach, warsztatach, meetupach. To pokazuje, że ważne są zupełnie inne wartości niż te, które rządziły światem jeszcze kilka lat temu. Coraz częściej tworzymy społeczeństwo wartości. Nie wystarczy już motywacja pieniądzem – największa uwaga zwrócona jest w stronę doświadczania i kreowania idei. Myślę, że moja droga jest tylko jedną z wielu. Równie dobrze można nie przechodzić przez żaden ze szczebli, ale umiejętnie korzystać z empatii, posiadać zdolności monitorowania procesów, najważniejsze jest jednak by widzieć sens swojej pracy i wartości, jakie się wytwarza. To, przy pracy w multidyscyplinarnym zespole, najbardziej motywuje do działania.
Co uważasz za największy sukces poprzednich edycji?
Największym sukcesem poprzedniej edycji był Design językiem Biznesu, w ramach którego przedsiębiorcy i projektanci stali się jedną drużyną. Udało nam się zgromadzić ponad 330 osób, które wysłuchały wystąpień praktyków z całego świata. Taka wielopłaszczyznowa formuła festiwalu pozwala na poszerzanie horyzontów zarówno tych estetycznych, ale i związanych ze zdobywaniem konkurencyjności na rynku. W ciągu dwóch dni wykładów połączonych z warsztatami uczestnicy mieli okazję spotkać się ze specjalistami, którzy z sukcesem wdrażają strategie oparte o design. W tym roku wydarzenie powiększy się jeszcze bardziej - Design talks Business Summit, który odbędzie się w dniach 12 i 13 lipca będzie jednym z największych tego typu wydarzeń w Polsce. Wśród panelistów znajdują się profesjonaliści z całego świata, w tym m. in. z Fjord czy Ideo.
GDD jest pełen rozmaitych konceptów, wykładów, warsztatów i innych aktywności. Jak w zespole pracujecie nad tak bardzo bogatym programem i ile trwa przygotowanie i ogarnięcie całości?
Festiwal dla nas – organizatorek jest trochę jak olimpiada. Oznacza to, że tylko w czasie danej edycji festiwalu nie pracujemy nad obecną ani kolejną. Przygotowania do następnego roku ruszają niemal natychmiast po zakończeniu danego sezonu. Pierwszym krokiem jest wewnętrzne podsumowane – co wyszło, co nie wyszło, co można zrobić inaczej za rok. Taka ciągła iteracja sprawiła, że rozwijamy się nie tylko pod względem organizacyjnym, ale także merytorycznym. Festiwal jest wydarzeniem, które ma odpowiadać na potrzeby jego odbiorców, uczestników. Kolejny rok jest wyzwaniem, by być lepszym. Koncepcja hasła powstaje już zimą poprzedzającą GDD. Rada programowa próbuje nakreślić kierunki, wokół których będziemy poruszać się przy tworzeniu programu, kolejny krok to dobór kuratorów i wystaw. Od jakiegoś czasu nasze wydarzenia angażujące odbiorców – warsztaty i wykłady podzielone są na bloki tematyczne. Dzięki rozmowom z poszczególnymi prowadzącymi możliwa jest spójność festiwalu. W każdym z warsztatów czy prelekcji możemy odnaleźć elementy interpretacji hasła przewodniego.
Podczas śledzenia tego co dzieje się na GDD z podziwem obserwuję pracę Waszych fotografów i fotografek. To tytaniczna praca, trwająca wiele dni i wymagająca szybkiej reakcji. Z materiałów korzystacie potem przez cały rok, a czasem nawet dłużej. Warto Twoim zdaniem inwestować w profesjonalnych fotografów na festiwal?
Żyjemy w świecie obrazu, komunikujemy się między sobą często już tylko wizualnie. Coraz rzadziej wyrażamy swoje emocje, potrzeby, uczucia za pomocą tekstu. To jest ludzkie. Festiwal niesie ze sobą ogromne pokłady merytoryczne, często w czasie GDDpokazujemy coś premierowo lub po raz pierwszy w Polsce. Treści jest tak wiele, że właściwie jedynym sposobem na pokazanie wielości atrakcji jest współpraca z dobrym fotografem. Przedmioty to jednak nie wszystko, formuła festiwalu zakłada, że jest to przede wszystkim letnie miejsce spotkań i inspiracji. To właśnie zilustrowanie atmosfery wydarzenia jest najtrudniejsze. Na szczęście od kilku lat współpracując z najlepszymi trójmiejskimi fotografami i operatorami udaje nam się złapać te najbardziej emocjonujące i tak ulotne chwile. To dla nas niezwykle ważne – pozwala na kontakt z naszymi odbiorcami przez cały rok.
Z wykształcenia jesteś architektką, ale od paru lat angażujesz się także w GDD. Jak wyglądała dla Ciebie nauka organizowania wydarzeń?
Jako architekt zawsze byłam świadoma procesów. Zanim zaczęłam pracę przy festiwalu, pracowałam w biurze architektonicznym koordynując projekty wykonawcze. Do pracy projektowej nad każdym budynkiem angażowany jest interdyscyplinarny zespół, a architekt nie jest tylko kimś, kto dyktuje formę - łączy i koordynuje poszczególne branże tak, by estetycznie, funkcjonalnie i przy użytkowaniu wszystko było spójne, a co najważniejsze dostarczone na czas. Wniosek jest więc taki, że naukę wyniosłam już ze studiów, gdzie praca w grupie była codziennością, a późniejsze doświadczenie zdobyte w pracowniach pokazało mi, jak ważne jest pilnowanie terminów i zamykanie etapów. Mogę więc śmiało powiedzieć, że zawód architekta jest idealną podstawą do tego by organizować wydarzenia.
W Twoim bio możemy przeczytać, że „w swojej pracy skupiasz się na obserwacji trendów”. Które z nich w ostatnich latach uważasz za najważniejsze?
We wzornictwie utrzymuje się trend na powrót do rzemiosła. W procesie projektowym, liczy się znamię ludzkiej ręki, a nie masowa produkcja. Pojęcia slow i raw znajdują w tym trendzie odzwierciedlenie. W formie obserwujemy miękkie, organiczne kształty, naturalne, ciepłe barwy ziemi. Tegoroczna MANUBA kolekcja GDD jest tego przykładem. W ramach rezydencji w PPNT Gdynia trzy projektantki – rzemieślniczki Natasza Grześkiewicz, Weronika Pniewska i Monika Gordziej stworzyły kolekcję przedmiotów codziennego użytku, których forma nawiązuje do specyfiki regionu bałtyckiego. Projekty obejmują Kubek (pełen) Ziół - naczynie do przygotowywania naparów, Warzylnianki - lniane siatki na warzywa – zamienniki jednorazówek i biżuteria N/25 będąca interpretacją morskich kamieni obmywanych przez wodę. Produkty stanowiące limitowaną edycję będzie można kupić w czasie festiwalu. Kuratorem kolekcji jest Alicja Wianecka.
Cały czas rozwija się także nurt ekologiczny, myślenie o losach planety - stąd pojawiający się rozwój gospodarki cyrkularnej. Dzisiejsze trendy, również te projektowe, w dużej mierze wynikają ze wzrostu poziomu wiedzy i świadomości. W ramach programu głównego GDD zaprezentujemy także wystawę 2 stopnie Celsjusza – Monika Brauntsch oraz Dorota Kabała zaprezentują produkty wspierające zmniejszanie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Oprócz fizycznych przykładów widzowie dostaną praktyczne wskazówki – zrób to sam – zachęcające do podejmowania nawet najmniejszych działań proekologicznych.
Współczesne trendy są jednak spolaryzowane do czego odnosi się hasło przewodnie GDD. Wychodząc od trendów społecznych możemy zaobserwować bardzo silny rozłam na ja i my. Z jednej strony social media, które gloryfikują indywidualizm i nieograniczony potencjał jednostki. Z drugiej strony pojawia się wiele inicjatyw społecznych, które stawiają na działania kolektywne i społecznie pożyteczne. Wiele przykładów projektowych w tym nurcie zobaczymy na wystawie „Ja czy my” pod kuratelą Izabeli Bołoz.
Podczas jednej z poprzednich edycji byliście obecni m.in. na placu Kaszubskim. Czy i w tym roku Waszą obecność da się odczuć na mieście?
Zawsze staramy się angażować jak najwięcej jednostek miejskich. Dla nas to ważne, żeby całe miasto żyło w tym czasie designem. Jak co roku w Muzeum Miasta Gdyni w ramach cyklu Polskie Projekty Polscy Projektanci zostanie zaprezentowany przekrój twórczości – tym razem Barbary Hoff twórczyni marki Haffland. W działania włączyło się również Gdyńskie Centrum Filmowe, gdzie od poniedziałku 8 lipca do czwartku 11 lipca zobaczymy przegląd filmów. W pierwszy weekend festiwalu zapraszamy wszystkich do budynku Cechu Rzemiosła i Przedsiębiorczości, gdzie swój pop-up otworzy Cloudmine. To nie tylko okazja, żeby kupić coś unikatowego, ale równie, żeby wziąć udział w warsztatach czy odpocząć. Podobnie jak w zeszłym roku oficjalnym klubem festiwalowym będzie Dom Idei Design Alive, który będzie mieścił się w Klubie Marynarki Wojennej „Riwiera”. Nową aranżację wnętrza przygotują w tym roku Greg Gonsior i Beata Śliwińska Barrakuz.
Praca kreatywna nad tak bogatym programowo festiwalem wymaga masy inspiracji. Gdzie, jako zespół organizatorski, ich szukacie?
Co roku w ramach wizyt studyjnych odwiedzamy Dutch Design Week – to wydarzenie niezmiennie od kilkunastu lat prezentuje najlepsze projekty, produkty i usługi. To, co widzimy na DDW, w krótkim czasie można zobaczyć na najbardziej poczytnych portalach jak na przykład Dezeen. Jesteśmy także członkiem World Design Weeks - międzynarodowej organizacji zrzeszającej festiwale związane z designem i projektowaniem, której celem jest wymiana dobrych praktyk, doświadczeń i inspiracji.
W tym roku moją osobistą inspiracją było uczestnictwo w konferencji 99U organizowanej przez samo Adobe. To dwudniowe święto projektowe odbyło się w maju w Nowym Jorku. Mówiono tam między innymi o tym, jak w zbliżającym się wielkimi krokami, świecie sztucznej inteligencji to nasze analityczne i kreatywne umiejętności będą najbardziej cenione. W jednym z wykładów poruszony został także aspekt projektowania empatycznego w kontekście technologii. Nie chodzi tutaj o to, by technologię uczynić bardziej ludzką w wymiarze fizycznym, a emocjonalnym, wywoływanych reakcji, stymulacji bądź rozładowań. W projektowaniu należy uwzględniać jak najwięcej potrzeb, ale także wzbudzić empatię i sprawiać, by za technologią, usługą czy innymi rozwiązaniami można było zobaczyć drugiego człowieka. Kto wie - może to już zalążek kolejnej edycji GDD 2020?
Paulinę możesz śledzić na Facebooku, Linkedin oraz Instagramie. Festiwal Gdynia Design Days jest obecny na Facebooku, Instagramie, Vimeo oraz na Evenea, a tutaj znajdziesz Studio Turbo na Instagramie oraz Behance.
50% Complete
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.