Evenea Grupa Facebook Pomoc Blog Szkolenie Login

#evTalks no.5 - rozmowa z zespołem DispersE

Ostatnio razem z #evTalks odwiedziliśmy Dianę Lenart i Open House Gdańsk. Tym razem towarzyszymy zespołowi DispersE w przygotowaniach do ich ogólnopolskiej trasy. Trasy, którą zespół ogarnia sam bez pomocy managera czy ekipy organizatorskiej. Trasy na którą bilety można kupić przez Evenea!

disperse-crllphotography-concert-evenea
fot. Crll Photography // facebook.com/crllphotography

Z wywiadu z DispersE dowiesz się m.in.:

  • Z jakimi problemami borykają się wykonawcy, którzy sami organizują swoje koncerty?
  • Jaki model obsługi ticketingowej najbardziej odpowiada zespołowi DispersE?
  • Czy lepiej organizuje się trasę z managerem czy bez?
  • Czy warto jeździć na trasy jako support bardziej znanych zespołów?
  • Jak muzycy widzą przyszłość rynku muzycznego?
kajasosnowska-photography
fot. Kaja Sosnowska // instagram.com/kajasosnowska

Waszą muzykę polecił mi kolega, który postanowił mi ją sprzedać jako „rock progresywny”. Po odpaleniu Foreword okazuje się, że ten prog rock to tylko jedna z etykiet. Jest tam również na jazz, pop punkowość czy emo hardcorowe odnośniki - w dodatku na Waszym profilu pojawiają się tak odległe od siebie nazwy jak Cynic czy Toto. Z drugiej strony, wracając do Waszych wcześniejszych wydawnictw, wydają mi się one faktycznie totalnie zatopione w prog rocku. Skąd ta zmiana na przestrzeni lat?

Jakub: Zespół powstał ponad 10 lat temu, więc raczej naturalnym jest, że nasz sposób wypowiedzi i postrzeganie muzyki z czasem uległ zmianie. To taka muzyczna dieta, którą mamy ochotę urozmaicać. Po latach jedzenia hamburgera, przyszedł w końcu czas na pizzę z kurą. Póki co mięso cały czas dobrze smakuje, choć czuję, że nadejdzie moment, w którym przerzucimy się na vege.

Zawsze mnie cieszy, kiedy odkrywam w katalogu Evenea kolejne zespoły, które decydują się na wybranie nas jako platformy sprzedażowej swoich biletów. Rzadziej jednak zdarza się aby ktoś obrał nas jako bazę do sprzedaży całej trasy koncertowej. Co zadecydowało o wyborze Evenea?

Bartek: Przede wszystkim wygoda. Dzisiaj wiele platform biletowych oferuje swoje usługi w modelu, w którym klient jest obsługiwany przez dedykowaną do tego zadania osobę. Przy takim podejściu trzeba pogodzić się z tym, że organizacja naszych wydarzeń przebiega tak sprawnie, jak sprawna jest komunikacja między nami a konsultantem. Zawsze trzeba się tu liczyć ograniczoną przez różne czynniki dostępnością i czasem oczekiwania na odpowiedź w każdej najmniejszej sprawie. W Evenea jest prościej - można przygotować i opublikować wydarzenia, a potem samodzielnie wprowadzać korekty treści czy harmonogramu. Pracę ułatwia nam to, że z tym systemem można pracować wtedy kiedy mamy na to czas i ochotę (np. w środku nocy - moja ulubiona pora :), a efekty naszych działań są natychmiastowe. Takie podejście powoduje, że organizując wydarzenia możemy naszą energię poświęcić na rzeczy które wpływają na jakość występu. Im więcej koncertów tym większa oszczędność czasu i energii, co szczególnie widać gdy organizujesz trasę koncertową, a wydarzeń jest wiele.

 

Waszą trasę organizujecie sami - bez profesjonalnego managera czy firmy zewnętrznej. Jak wyglada i jak bardzo angażujący jest cały proces?

Bartek: To prawda - tym razem zdecydowaliśmy się na samodzielną pracę. Oczywiście zwykle korzystamy też z usług agencji, której działania mocno odciążają nas w procesie organizacji. Jej praca jest to szczególnie pomocna przy koncertowaniu w Europie i na świecie, gdzie jest więcej niewiadomych. W końcu negocjacje, bookowanie klubów, dogrywanie riderów oświetlenia i dźwięku nie należą do zadań dla artysty najprzyjemniejszych. Z drugiej strony, przy samodzielnej organizacji, pełna kontrola nad każdym aspektem organizacji, daje możliwość dopięcia wszystkiego na ostatni guzik. To z kolei pozwala na zagranie najlepszych koncertów, a dla nas to się liczy najbardziej. Przy okazji polskiej trasy zdecydowaliśmy się więc na wzięcie sprawy w swoje ręce.

Organizując wszystko sami, czy nie czujecie się przytłoczeni ilością obowiązków - często zdarza się, że zespół decyduje się na wynajem tour managera, który to wszystko ogarnie i odciąży band, aby ten mógł skupić się tylko na grze?

Bartek: To prawda, obowiązków jest wiele, ale czasem warto poświęcić swoje zaangażowanie, aby zrobić coś jeszcze lepiej. Robiąc coś samemu uczysz się najwięcej i najszybciej. Moim zdaniem to może wyjść tylko na dobre. Oczywiście granie jest zawsze na pierwszym planie i nie szukamy tu kompromisu.

kajasosnowskaphotography-eventphotography-evenea
fot. Kaja Sosnowska // instagram.com/kajasosnowska

Pieniądze w tej branży to temat tabu - o ile niektóre liczby funkcjonują jako clickbaity w mediach, scena niezależna raczej jest niechętna do dzielenia się konkretami. Nie jest tajemnicą, że bez większego wsparcia finansowego koszta trzeba pokryć samemu. Z jakiego rodzaju kwotami musi się mierzyć zespół, który planuje podobną do Was trasę po Polsce?

Bartek: Samodzielna organizacja to odpowiedzialność finansowa, od której trudno uciec. Koszty to głównie wynajem klubów, sprzętu nagłośnieniowego czy oświetlenia, koszty przygotowania grafik, plakatów czy filmów promocyjnych, wynajem samochodów, noclegi, paliwo, autostrady, wreszcie wynagrodzenia dla osób, które uczestniczą w przygotowaniach i trasie, a których działalność trudniej zauważyć z perspektywy końcowego odbiorcy - jak filmowiec, inżynier oświetlenia, inżynier dźwięku, bileter czy ochroniarz. Duże znaczenie ma tu oczywiście to jak zorganizujemy logistykę, jakim sprzętem dysponujemy, jaką część pracy jesteśmy w stanie wykonać sami. Pytanie o koszty jest o tyle trudne, że żeby udzielić na nie odpowiedzi, musimy ustalić jakie stawiamy sobie cele. Bardziej rozbudowana produkcja koncertów, klub z lepszym zapleczem dźwiękowym czy oświetleniowym, więcej plakatów, dłuższe przejazdy - to wyższe koszty. Strasznie trudno powiedzieć tu coś konkretnego, ale jeśli ta odpowiedź miałaby stanowić wskazówkę dla młodych zespołów, które chciałyby zorganizować trasę podobną do naszej, to muszą założyć, że jeśli na koncertach nie pojawi się ani jedna osoba, może pojawić się deficyt czterech zer w kieszeni.

A jak to wygląda czasowo? Ile zajmuje przygotowanie takiej trasy od pierwszych planów do ruszenia w trasę? Są to bardziej tygodnie czy miesiące?

Bartek: Zdecydowanie miesiące. Jest wiele spraw o które trzeba zadbać począwszy od znalezienia składu który pozwoli stworzyć interesujące dla widzów wydarzenie, przez wszystkie kwestie planowania finansów i logistyki, dogranie sprzętu, bookowania klubów, przygotowanie promocji, wreszcie oprawy całego wydarzenia i samego performance'u. To całkiem niezłe zadanie na pełny etat.

2
fot. Crll Photography // facebook.com/crllphotography

Jaką rolę w promocji pełni w 2018, zdominowanym przez media społecznościowe pełni wytwórnia i w czym „wyręcza” zespół?

Bartek: To pytanie jest o tyle ciekawe, że trzeba chyba sobie zadać nowe - jak wiele właściwych wytwórniom aktywności, zespół zdecydowałby się podjąć w zdominowanym przez social-media świecie? Dzisiejsza dostępność muzyki, podyktowana widocznością w platformach streamingowych i mediach społecznościowych pozwala wartościowej treści docierać do odbiorców w najdalszych zakątkach świata. O wiele łatwiej dzisiaj obronić dobry ‘content’, nawet bez szczególnej promocji, przez sam fakt, że każdy może go zobaczyć. To moim zdaniem dobre czasy jednocześnie dla artystów i odbiorców muzyki, która staje się dzięki temu coraz lepsza. Oczywiście na przestrzeni lat zmienił się też sposób odbioru muzyki i oczekiwania odbiorcy co do jej darmowej dostępności. Artystom o wiele łatwiej jest docierać do widza przez media społecznościowe w sposób bezpośredni, o wiele łatwiej też budować intymną relację ze słuchaczem, który może uczestniczyć w życiu artysty przez platformy takie jak instagram czy facebook. Dawniej słuchacz mógł spotkać artystę na koncercie, na półce w sklepie, w telewizji, lub w prasowym wywiadzie. Dzisiaj sam może sięgnąć po jego dorobek i wypowiedzi w internecie. To powoduje, że wytwórnia, która kiedyś pełniła rolę pewnego rodzaju dwustronnego pośrednika między artystą, a całym światem i propagatora jego twórczości, dziś zostaje w dużej mierze wydawcą muzyki na nośnikach i bramą do portali tematycznych czy papierowej prasy, która odchodzi do lamusa. To twardy orzech do zgryzienia dla ludzi zajmujących się tą branżą. Oczywiście są jeszcze inne kwestie w których niewiele się zmieniło. Nagranie materiału w studio, wyprodukowanie go, wytłoczenie płyt i dystrybucja do sklepów, to ciągle sprawy, w których wytwórnia jest wsparciem dla artysty.

Najtrudniejsze z czym spotkaliście się podczas planowania trasy to...?

Bartek: Zdobycie zasilacza do klasycznego modelu syntezatora Korg;). A serio? Chyba logistyka - dopasowanie dat dostępności klubów do logiki przejazdów, tak żeby nie kręcić kółek.

4-2
fot. Kaja Sosnowska // instagram.com/kajasosnowska

W 2009 roku supportowaliście Riverside, zespół z ekstraklasy progowego grania. Czerpiąc z tego doświadczenia - czy bycie supportem na trasie mega-gwiazdy może przynieść korzyści?

Jakub: Z pewnością jest to w stanie pomóc podnieść świadomość istnienia takiego zespołu. Wydaje mi się jednak, że wszystko zależy od samych fanów danej gwiazdy, z którą to band supportujący podróżuje. Myślę, że fani Riverside są otwarci na różne muzyczne doświadczenia, a nas tym samym przyjęli bardzo ciepło.

3_1
fot. Crll Photography // facebook.com/crllphotography

Gracie już ponad 10 lat. Na pewno nie raz trafiliście zarówno na przeszkody, jak i momenty które pchały Was do przodu. Czy możesz przypomnieć sobię parę z nich?

Jakub: Zespół Disperse przechodził już wiele zmian personalnych, z perkusistami na czele - według mnie to jedna z największych przeszkód. Z drugiej jest to jednak zrozumiałe, gdyż tworzenie zaangażowanego teamu wymaga dużego poświęcenia i jest po prost trudne. Do tego dochodzi czasem jeszcze kwestia zdrowotna, do której nie miał szczęścia nasz ostatni perkusista, Mike Malyan i z tych powodów musiał opuścić zespół. Z pozytywów można wymienić chociażby to, że na miejsce Mike’awskoczył nasz długoletni ziom, Józek Rusinowski, z którym wspólnie będziemy podbijać świat w przyszłości. 🙂

Bazując na tych wszystkich doświadczeniach i tym, że jesteście swoistymi testerami różnych modeli, jaką przyszłość widzicie dla branży muzycznej - zespoły zostawione same sobie, czy jednak polegające na opiece managerów, wytwórni itp.?

Bartek: wydaje mi się że wszystko zależy od skali zjawiska. O ile coraz łatwiej jest obyć się bez wsparcia osób z zewnątrz, w przypadku docierania z muzyką do odbiorcy, to jednak organizacja takich kwestii jak ogólnoświatowa dystrybucja płyt czy koncerty na całym globie może być naprawdę zajmująca i nie sposób wszystkim zajmować się samodzielnie. Każda aktywność kosztuje czas i energię, a wszystko jest kwestią tego w co warto ją zainwestować. Niewybaczalnym jest zrezygnowanie z poświęcenia energii przynależnej procesowi twórczemu. Nowe platformy dystrybucji znacznie ułatwiają cały proces wydawniczy, co powoduje że można stosunkowo łatwo wiele zagadnień przyjąć na własne barki. Dlatego wydaje mi się że w pewnym zakresie artyści będą mieli w przyszłości szansę na coraz większą niezależność od managementu. W pewnym momencie jego pojawienie się w jakiejś formie może jednak okazać się nieuniknione, przez nadmiar obowiązków związanych z prowadzeniem intensywnej działalności koncertowej czy wydawniczej.

kajasosnowska-photography
fot. Kaja Sosnowska // instagram.com/kajasosnowska

Zespół Disperse możesz śledzić na FacebookuYoutubeBandsintown oraz Bandcampie(tutaj można nabyć ich muzykę!). Bilety na nadchodzącą trasę zespołu kupisz tutaj.

Close

50% Complete

Two Step

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.